Ale teraz tak sobie myślę, czemu nie... chwilkę czasu mam... mimo, że choróbsko się do nas przypałętało i odpałętać się nie chce:/ Zamiast iść odsypiać i sił na jutrzejszy dzień nabrać, to skrobnę słów kilka.
Wiedziałam, że te święta będą wyjątkowe, bo pierwsze, bo z Aurelą, bo to coś nowego. Co prawda zeszłe też były z Aurelą, ale w brzuchu. Chciałam żeby było idealnie, choć zdaję sobie sprawę, że pamiętać z tego za wiele nie będzie. Oczywiście Mała całą wigilię marudziła, jak na złość, ale gdy przyszedł czas na prezenty to nagle dupka jej odżyła. Zasiadła na sankach (pierwszym prezencie) jak na tronie i zaczęła działać. Aż żal było zdjęć nie pstrykać.
Tutaj Aura z rodzicami
Nasza choinka, dekoracje i pierwszy domek z piernika jaki sama zrobiłam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz