Pogoda nareszcie taka jak być powinna.
Słooonko!!!
Niemalże całe dnie spędzamy na zewnątrz i nie ma się co dziwić. Już jakiś czas temu zauważyliśmy u Małej nową umiejętność - odnajdywanie wody... gdziekolwiek. Wiadro z deszczówką, pozostawiona podstawka doniczki, małe wgłębienie w pokrywie piaskownicy. No wprost wszystko, gdzie tylko utworzyła się jakaś niecka, by wodę zatrzymać. Ahhh zostanie chyba różdżkarzem :D
W niedzielę biegała co chwilę do wiader, zanurzając ręce po pachy. By nieco występek przykrócić, bo woda niezbyt nagrzana była, a przeziębień i katarów to my nie lubimy, nalaliśmy pół małego wiaderka. Jakaż radość malowała się na twarzy. To przecież jej wiadro. Wiadro z wodą. Z jej wodą. Nikogo innego.
Jednak woda w wiadrze długo się nie ostała. Chwila moment i wiadro sprawnie przechylone swoją zawartością zmoczyło od szyi po stopy naszego Dzieciorka.
Ale czy to jakiś problem?
Nie, no skąd! Dla niej, żaden!
Radość z uciekania przed mamą, która chciała ją przebrać z mokrusieńkich ubrań - BEZCENNA
SEZON BASENOWY UWAŻAMY ZA OTWARTY
Widząc jak wielką radość Aurelii przynosi zabawa w wodzie i korzystając z kolejnych ciepłych dni, zorganizowaliśmy jej mini basen. Basen z połówki piaskownicy.
Super sprawa. Zero dmuchania, wystarczy przemyć, wlać wodę i gotowe.
Wchodzenie, wychodzenie, przelewanie, nalewanie - zabaw nie było końca.
Ale by monotonnie nie było, Młoda jak kotek wodę wypijać zaczęła. A potem jeszcze strużki wody z konewki płynące z chęcią smakowała.
Cały czas miała na sobie pieluchę do wody Huggies Little Swimmers. Testowane nie pierwszy raz i powiem szczerze, że świetnie się sprawdzają. Trzymają to co mają trzymać i nie puchną po godzinie czy półtorej. Ładnie ozdobione postaciami z bajek.
Minusem jednak jest cena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz