czwartek, 22 listopada 2012

Pani Żyrafinka

Nowe żyjątko trafia do kolekcji... Pani Żyrafinka :) Powstała na specjalne zamówienie dla pewnej młodej damy, która co prawda wypowiedzieć się jeszcze nie może, ale kiedyś... kto wie, kto wie.

Oto Żyrafinka



 

piątek, 16 listopada 2012

Pępkowa tajemnica i Pani Kropka

Ostatnio myślałam, że uśmieję się po pachy, mimo, że pora była wczesna i mimo, że oczy same w dół leciały... a zatem. Młoda wstała dość wcześnie, a jako, że ja od razu po pobudce na nogi się nie zrywam, to wzięłam ją do swojego łóżka łudząc się, że, a nóż widelec Młoda zrobi sobie jeszcze pół godziny drzemki. O naiwności... nie ma tak kolorowo.

Z początku było spokojnie zabawiła się swoimi zabawkami, pogryzła trochę pilota, pokręciła się w kółko i chyba z nudy już zaczęła szukać nowej rozrywki. Raz, dwa, trzy, dzisiaj to będziesz TY! (No cóż codziennie jestem to ja, ale to chyba taki przywilej matki). Spojrzała na mnie, nieśmiało się uśmiechnęła i zaczęła się wspinać po mnie na wszelakie sposoby - no cóż, ja rozumiem, gimnastyka, ale żeby tak od bladego świtu?

Ale skoro Aura "czymś" się zajęła to nie będę jej przeszkadzać. I tak oto przez kilka minut robiła sobie te swoje chwiejne przysiady. Dzięki o Panie za dodatkowych 5 minut półsnu. Ale ale... przy tych przysiadach niezamierzenie przesunęła kawałek mojej piżamy z brzucha, uchylając tym samym tajemniczą małą wystającą kuleczkę. Najpierw dotykała, dźgała, nieco szczypała, i potem długo się nie zastanawiając jak glonojad przyssała się i SSAŁA niczym pierś. Po chwili zorientowała się, że ta "wypustka" mleka nie daje i nie robiąc sobie z tego zdarzenia NIC, powróciła do swoich przysiadów.

Ja to myślałam, że z łóżka spadnę ze śmiechu. Otóż wszem i wobec mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy w życiu NIKT pępka mi nie ssał. Ależ przeżycie :) Więcej już nie zasnęłam ...

A teraz o czym innym.
Ostatnio spod mojego szydełka wyszła nowa kobieta Pani Kropka. Poniżej kilka zdjęć dla zobrazowania.

 
 


środa, 14 listopada 2012

Pani Królinka i Pani Jeżynka

To dwie pierwsze maskotki stworzone dla mojej córuchny kiedy byłam jeszcze w ciąży (ehhh te czasy gdy człowiek był wyspany i miał mnóstwo czasu dla siebie :P)


 





Pierwszy ząbek i klamerkowe królestwo

Myślałam, że blogowanie to łatwa sprawa i że będę mieć na to więcej czasu... hmmm nic bardziej mylnego. Przy małym dziecku (przynajmniej przy moim) ciężko mi wysupłać chwilkę na naskrobanie czegoś, ale będę się starać.

Ale wróćmy do głównego tematu. W zeszłym tygodniu nawiedziło nas... ząbkowanie ... oooo zgrozo cóż to za przekleństwo:/ Mała ciągle na rękach, ciągle zapłakana, wszelakie możliwe sposoby uspokojenia jej zawiodły... bujanie, noszenie, tulenie, rozśmieszanie... nic. Z uśmierzaniem bólu było niewiele lepiej - żele, syropy przeciwbólowe, wszystko - i to też na nic. Nieprzespane noce, niezjedzone kaszki, niewypite mleka - masakra. Po dwóch dniach gehenny żyjemy.

Mamy ząbek... yyy w sumie to mamy już DWA :) Po dwóch dniach jak pokazał się pierwszy, wylazł też drugi. W sumie to dobrze, że pokazały się dwa za jednym zamachem. Może teraz będzie trochę spokoju.    
A tak z innej beczki to... wysłałam zgłoszenie na Wielki jesienny konkurs u Klocka i Kredki  klocek-i-kredka.blogspot.com
A to efekt mojej inwencji twórczej. Powiem szczerze, że Młodej strasznie się podobało i miałam chyba ponad pół godziny spokoju. A w naszym przypadku jest to SUKCES (hehe mam strasznie absorbujące dziecko).

Nasze Klamerkowe Królestwo