piątek, 14 grudnia 2012

Chodzikowe testowanie z Olmitos


Pierwszy raz miałyśmy okazję być testerkami. Produkt jaki testowaliśmy to chodzik marki Olmitos.  Poniżej kilka kategorii według których oceniałam. Ahhh i dość ważna informacja... testy nie miałyby miejsca gdyby nie dwie firmy. Dziękujemy :)

Golfikowy otulacz

Rzecz dla mnie po prostu niesłychanie genialna. Pamiętam ją jeszcze za czasów dziecięcych, czyli z jakieś 20 lat wstecz, a skoro wtedy się to sprawdziło, to teraz miałoby być inaczej? Wątpię!!!

Golfikowy otulacz to świetna alternatywa dla szalika czy komina.

Koniec z wiązaniem szalików, koniec z luźnym okryciem kominowym. Koniec obaw, że gdzieś nam dziecko zawieje.


Sklep na Artillo

Idąc za głosami  rodziny i znajomych, odważyłam się... założyłam sklep na portalu z rękodziełem artillo.pl  

TULAKOWY SKLEPIK


Jeszcze nie ma tam wielu produktów, ale za to jakie. Każdy przedmiot można dowolnie dostosować i zamówić również poprzez kontakt ze mną.  


Serdecznie zapraszam.


Pingu Pingu

Jako, ze śnieg za oknem, a moja młoda szalenie wielbi pingwiny z Madagaskaru, zwracają jej uwagę na jakieś 3 minuty, co można uznać za sukces, natchniona stworzyłam właśnie jego... Pingu się nazywa.

Pingwinek Pingu w zimowym komplecie. Ciepła czapka i szalik ogrzeją nawet największego zmarzlucha. Szalik można wiązać na różne sposoby, wedle upodobania, bo ma aż 33cm długości. Pingwinek ma 10cm wzrostu. Wykonany na szydełku z włóczki 100% akryl. Jest to projekt autorski, co daje gwarancję unikalności. 

Od kilku dni można go przygarnąć na: http://artillo.pl/product/pingwinek-pingu,52547.html








wtorek, 4 grudnia 2012

Świątecznie

Zbliżają się święta zatem świąteczne twory chodzą człowiekowi po głowie. I w ten oto sposób powstał Misiulak w świątecznym komplecie czapka i szalik. Można je ściągnąć gdy zrobi się za ciepło. Misiulak ma 20cm wzrostu, a w pasie całe 30cm zapasów na zimę.






czwartek, 22 listopada 2012

Pani Żyrafinka

Nowe żyjątko trafia do kolekcji... Pani Żyrafinka :) Powstała na specjalne zamówienie dla pewnej młodej damy, która co prawda wypowiedzieć się jeszcze nie może, ale kiedyś... kto wie, kto wie.

Oto Żyrafinka



 

piątek, 16 listopada 2012

Pępkowa tajemnica i Pani Kropka

Ostatnio myślałam, że uśmieję się po pachy, mimo, że pora była wczesna i mimo, że oczy same w dół leciały... a zatem. Młoda wstała dość wcześnie, a jako, że ja od razu po pobudce na nogi się nie zrywam, to wzięłam ją do swojego łóżka łudząc się, że, a nóż widelec Młoda zrobi sobie jeszcze pół godziny drzemki. O naiwności... nie ma tak kolorowo.

Z początku było spokojnie zabawiła się swoimi zabawkami, pogryzła trochę pilota, pokręciła się w kółko i chyba z nudy już zaczęła szukać nowej rozrywki. Raz, dwa, trzy, dzisiaj to będziesz TY! (No cóż codziennie jestem to ja, ale to chyba taki przywilej matki). Spojrzała na mnie, nieśmiało się uśmiechnęła i zaczęła się wspinać po mnie na wszelakie sposoby - no cóż, ja rozumiem, gimnastyka, ale żeby tak od bladego świtu?

Ale skoro Aura "czymś" się zajęła to nie będę jej przeszkadzać. I tak oto przez kilka minut robiła sobie te swoje chwiejne przysiady. Dzięki o Panie za dodatkowych 5 minut półsnu. Ale ale... przy tych przysiadach niezamierzenie przesunęła kawałek mojej piżamy z brzucha, uchylając tym samym tajemniczą małą wystającą kuleczkę. Najpierw dotykała, dźgała, nieco szczypała, i potem długo się nie zastanawiając jak glonojad przyssała się i SSAŁA niczym pierś. Po chwili zorientowała się, że ta "wypustka" mleka nie daje i nie robiąc sobie z tego zdarzenia NIC, powróciła do swoich przysiadów.

Ja to myślałam, że z łóżka spadnę ze śmiechu. Otóż wszem i wobec mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy w życiu NIKT pępka mi nie ssał. Ależ przeżycie :) Więcej już nie zasnęłam ...

A teraz o czym innym.
Ostatnio spod mojego szydełka wyszła nowa kobieta Pani Kropka. Poniżej kilka zdjęć dla zobrazowania.

 
 


środa, 14 listopada 2012

Pani Królinka i Pani Jeżynka

To dwie pierwsze maskotki stworzone dla mojej córuchny kiedy byłam jeszcze w ciąży (ehhh te czasy gdy człowiek był wyspany i miał mnóstwo czasu dla siebie :P)


 





Pierwszy ząbek i klamerkowe królestwo

Myślałam, że blogowanie to łatwa sprawa i że będę mieć na to więcej czasu... hmmm nic bardziej mylnego. Przy małym dziecku (przynajmniej przy moim) ciężko mi wysupłać chwilkę na naskrobanie czegoś, ale będę się starać.

Ale wróćmy do głównego tematu. W zeszłym tygodniu nawiedziło nas... ząbkowanie ... oooo zgrozo cóż to za przekleństwo:/ Mała ciągle na rękach, ciągle zapłakana, wszelakie możliwe sposoby uspokojenia jej zawiodły... bujanie, noszenie, tulenie, rozśmieszanie... nic. Z uśmierzaniem bólu było niewiele lepiej - żele, syropy przeciwbólowe, wszystko - i to też na nic. Nieprzespane noce, niezjedzone kaszki, niewypite mleka - masakra. Po dwóch dniach gehenny żyjemy.

Mamy ząbek... yyy w sumie to mamy już DWA :) Po dwóch dniach jak pokazał się pierwszy, wylazł też drugi. W sumie to dobrze, że pokazały się dwa za jednym zamachem. Może teraz będzie trochę spokoju.    
A tak z innej beczki to... wysłałam zgłoszenie na Wielki jesienny konkurs u Klocka i Kredki  klocek-i-kredka.blogspot.com
A to efekt mojej inwencji twórczej. Powiem szczerze, że Młodej strasznie się podobało i miałam chyba ponad pół godziny spokoju. A w naszym przypadku jest to SUKCES (hehe mam strasznie absorbujące dziecko).

Nasze Klamerkowe Królestwo









środa, 31 października 2012

Aurela

Mój pierwszorzędny Tulak - Aurela

Na początku koniecznie muszę Wam przedstawić moją królewnę. Zdjęcie zrobione w dzień, kiedy pierwszy raz samodzielnie usiadła (niecały miesiąc temu). Jakaż była radość na twarzy dzieciorka i mojej. Na mojej jeszcze większa, ale chyba każda mama tak ma, więc nie ma się czego wstydzić.
Po tym jej pierwszym razie, wszystko potoczyło się lawinowo. Zaczęła raczkować w tym samym czasie, a po następnych dwóch tygodniach - skubaniec mały - stanęła w swoim łóżeczku chwiejąc swą pupencją na wszystkie strony niemiłosiernie. Czy nie za szybko dorasta? :)
Do tej pory gdy tylko próbuje wstać to wspomaga się swoją buzinkową przyssawką. Otwiera ją gdy tylko coś znajdzie się w zasięgu jej pyszczka, wywala jęzorek na zewnątrz i nie zważając na kolor, materiał czy teksturę, przysysa się to tego. Nie wiem co jej to tak na prawdę daje, ale jeśli tylko w jakiś sposób pomaga, to nie będę jej przeszkadzać.

Ten pierwszy raz

Pierwszy post... hmmm czy każdy się tak nad nim zastanawia? Ja na pewno!
Ale może najlepiej przejść do konkretów? Tak też uczynię...
Do założenia bloga zainspirowała mnie moja córka... oj tak Aurelia, Aura moja mała. To dla niej wszystko. Tulakowo to właśnie jej świat. Tylko by się tulała i tulała. O czym będzie można tu poczytać? O dzieciach, ich zwyczajach, codziennych wyczynach i... zabawkach - tulakach, które dla dzieci tworzę.