piątek, 24 października 2014

Mamy przedszkolaka!!!

To stało się faktem.
Mamy w domu przedszkolaka.
Wiem, że to już ponad miesiąc od tego wydarzenia, ale co tam.
17 września odbyło się w naszym przedszkolu pasowanie na przedszkolaka.
Mój mały Skrzat (tak nazywa się grupa Aurelii) jest oficjalnie przedszkolakiem.
Pogoda dopisała idealnie, zabawa była przednia, była wata cukrowa, były ciasta przez matule upieczone (ja też co nieco upichciłam :), były prażone i ziemniaki z ognia.
Po pasowaniu, animatorzy zadbali o rozrywkę dla najmłodszych i wszyscy świetnie się bawili.
Jeszcze kilka dni po zabawie, idąc do przedszkola Aurela pytała: "Gdzie jest implezia?"


Jesteście ciekawi jak to jest z tym naszym przedszkolem?
Początki nie były łatwe.
Szalenie bałam się ja, jak to będzie.
A ona?
Wcześniej Młoda miała sporo kontaktu z innymi dziećmi, czy to na placu zabaw, czy w bibliotece czy z dziećmi z naszej rodziny (a jest ich troszkę). Zawsze dobrze czuła się w grupie, bawiła się z dziećmi itd., ale był mały szczegół. Zawsze byłam w pobliżu ja albo Mąż i jak coś nie pasowało, to przybiegała do nas i już.
A w przedszkolu wiadomo.
Mamy nie ma.
I będzie dopiero za 7 godzin.
Nigdy wcześniej nie zostawiałam Młodej na tak długi czas.
Pierwszy tydzień to był płacz jej i ukradkiem mój.
Później płakała przy pożegnaniu tylko ona.
Wyobraźcie sobie, że dopiero po 1,5 miesiącu nadszedł ten poranek, kiedy to wprowadziłam Małą do sali, a ona wesoło dała mi buziaka na pożegnanie, pomachała i poszła do dzieci, nie odwracając się więcej.
Wychowawczyni mówi, że Mała dobrze się sprawuje. Ładnie się bawi, bierze udział w zajęciach, tańczy, śpiewa, tworzy (niemal codziennie na tablicy mogę podziwiać jej prace, a marchewka z plasteliny, była przeurocza).
Z jedzeniem jest różnie, ale wiem, mam w domu niejadka.
Wiem, że jeszcze sporo przed nami, ale jestem tak pozytywnie nastawiona, że bardziej się chyba nie da. Kompletnie zaufałam wszystkim Paniom. Wiem, że ich codzienne uśmiechy są szczere. A kompetencja nie do podważenia.
Cudne z nich kobiety po prostu!

Mam kilka zdjęć.
Na niektórych z nich jest też Michał.
Przystojny syn mojej przyjaciółki Ani, a zarazem Aurelki kompan w przedszkolnych wojażach.

A pod zdjęciami kilka słów o mnie :)
 
 
 
 

 
Widzicie tego "chomika"? Oprócz dyplomu, każdy przedszkolak dostał rożek. A w nim cukierki :)

 



Powiem szczerze, że oprócz tego, że przedszkole to istotny krok w edukacji Naszej Aurelii, to był to też przełom dla mnie.
Mając raczkującą firmę wiecznie brakowało mi czasu.
Chciałam poświęcić jej więcej uwagi, ale nie miałam kiedy.
Dobijała mnie też już trochę monotonia dnia codziennego.
Niemal ten sam schemat od dnia narodzin Młodej.
Chciałam czegoś dla siebie.
Chciałam w siebie zainwestować.
Rozwinąć skrzydła.
UDAŁO SIĘ!!!
Mam swoja firmę, która dzięki Wam rozwija się z dnia na dzień.
Ogromnie cieszą mnie Wasze maile, wiadomości, komentarze, zamówienia.
Cieszy mnie to, że do mnie wracacie i prosicie o jeszcze.
Cieszy mnie też to, że mi ufacie.
Ufacie mi zlecając wydzierganie czegoś, czego jeszcze nie robiłam, czegoś czego jeszcze u mnie nie było.
Ale wiecie co?
KOCHAM TO!
Uwielbiam wyzwania.
Uwielbiam spełniać Wasze marzenia.
A dzięki temu mogę spełniać moje marzenie.
Marzenie o Tulakowie.
Dziękuję :)  

4 komentarze:

  1. Jestem dumna z mojego małego Skrzata przedszkolaka ;).
    A, Ty Aguś rozwijaj skrzydła, bo i zamówień będzie więcej - wiesz o czym "mówię" ;)
    Buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
  2. Super przedszkolak. Mój mały miał w żłobku rok temu pasowanie na Dzielnego malucha. Teraz w czwartek już w nowym przedszkolu bez mamy ma pasowanie na przedszkolaka :) Buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to będzie już przedszkolak pełną parą! Super :)
      Buziaki :*

      Usuń