poniedziałek, 29 lipca 2013

ETNOmania Festiwal

21 lipiec
Cudownie słoneczny, niedzielny poranek.
W głowie milion pomysłów jak spędzić ten dzień.
Ale akurat TEN dzień planowałam już dawno.
Odkąd  tylko się dowiedziałam o tym wydarzeniu, wiedziałam, że muszę tam być z rodziną.
Wiedziałam, że będzie to coś innego.
Nie myliłam się.
Ogrom atrakcji, warsztatów, pokazów.
Niesamowici rękodzielnicy i rzemieślnicy.
Tak.
To oni pokazywali jak to kiedyś było - stworzyć coś użytecznego.
Kowale, garncarze, kołodzieje, pszczelarze nie sposób ich wszystkich wymienić. 
Każdy mógł podejść, by samemu spróbować swoich sił w tworzeniu.
Bibułkarstwo, koronka klockowa, szydełkowanie, szycie, biżuteria, odzież.
W zdecydowanej większości panie zachwycały zręcznością i dokładnością z jaką wykonywały swoje cuda.
Dla mnie już samo oglądanie i dotykanie tego wszystkiego było przyjemne.
No po prostu raj dla oka i ducha. 
Oprócz tego można było spróbować wielu regionalnych specjałów. 
Zatem każdy łasuch też zaspokoił swoje zmysły.

Cały festiwal odbywał się na terenie skansenu w Wygiełzowie i już samo to wprowadzało świetny klimat.
Po zakupieniu biletów wstępu do skansenu dzieciaki otrzymywały ETNOmaniowe wiatraczki.
Pomysł prosty i genialny, no bo kto nie lubi wiatraków? 
A dalej...
hulaj dusza 
oglądaj,
przeglądaj, 
rozmawiaj,
dotykaj, 
twórz.











Ręcznie szyte i zdobione ubranka w folkowym stylu.



Zabawki, w których się zakochałam. Proste, drewniane, solidne od Pana Jana.


Ruchomy dzięcioł Pana Kowala, urzekł Aurelę tak, że nie mogliśmy od niego odejść.  


Studnia spełniająca życzenia - ciekawe czy rzeczywiście wszystkie się spełniają?





Upolowałam szefową




Kura gigant zachwyciła chyba każdego. Ha ha, a najlepsze było to, że do kury wchodziło się od strony skąd jajka wychodzą :P


Mini bukieciki wykonane z bibuły. Każdy z nich miał jakieś 5 cm szerokości albo mniej :) Niesamowite



Koronka klockowa - ta technika mnie urzekła, dość czasochłonna, ale efekty powalające.



Szyte cuda - kto inny jak nie Kura.d szycie różności




Kolejne szyciowe cuda od AneaArt




Tustela połączenie nowoczesności z góralskim akcentem.







Popołudniem zaczęły się pokazy mody i inne atrakcje festiwalowe.
Niestety Aurela nie za bardzo chciała jeść tego dnia, przez co zaczęła dość szybko marudzić. 
Pobyt w Wygiełzowie musieliśmy nieco skrócić.
Dlatego z pokazów zdjęć nie wiele.
Wybaczcie.
  
  


Na samym końcu moją uwagę przykuły drobne drewniane zawieszki wykonane przez osoby niepełnosprawne. Każde dziecko dostawało od sympatycznych Państwa malutką zawieszkę, tak o, dla zrobienia przyjemności, dla uśmiechu. 
Aurelia dostała serduszko.
Ja nie mogłam się oprzeć urokowi tychże drewienek i kupiłam dla Małej aniołka - będzie ją pilnował.
 
.









1 komentarz:

  1. Uwielbiam takie miejsca i inicjatywy... cała masa inspiracji :)
    Drewniane zabawki- moi faworyci :)

    OdpowiedzUsuń