poniedziałek, 28 października 2013

Spać czy nie spać... oto jest pytanie?

Ciężki dzień za nami :/ 
Młoda totalnie nie w humorze. 
Bidulka strasznie się męczyła, żeby zasnąć na popołudniową drzemkę. 
Zazwyczaj chodzi spać koło 12, a dzisiaj kilka podejść zakończonych fiaskiem około 15. 
Stwierdziłam, że może to już ten czas kiedy Dzieć spać w dzień nie chce? 
Żal trochę, bo to zawsze trochę wolnego czasu dla mnie.
Wolnego czasu na sprzątanie, gotowanie czy szydełkowanie.
Odpuściłam usypianie, bo to tylko targało moje i jej nerwy :/ 

Zjadłyśmy obiad, włączyłam bajkę w TV, wzięłam na kolana i mocno przytuliłam.
I ona, i ja... potrzebowałyśmy tego.
Przykryłam minkowym kocykiem od MayLily (uwielbia go).
Po kilku minutach słyszę jej miarowy oddech, wiecie taki spokojny, niczym nie zmącony.
Śpi.
Jest godzina 16.
Myślę sobie fajnie, że zasnęła, bo zmęczona okrutnie była. 
Ale czy musiała teraz? 
Nie mogła z godzinę wcześniej? 
Przecież teraz to nawet o 23 spać nie pójdzie.
Nie ważne!
Darowałam sobie te dywagacje. Przeniosłam ją do łóżeczka.
Po ponad godzinie wstała. 
Humor od razu inny. 
Uśmiech na twarzy pojawił się pierwszy raz od ładnych kilku godzin.
Dobrze, że się przespała.
O dziwo, na noc zasnęła szybko.
Dzięki Bogu, bo gdybym miała walczyć jeszcze pół wieczora z jej zasypianiem, to nie wiem czy wytrzymałabym.

Śpij żabko do samego rana :*

P.S. A Wy też macie takie dni, że czasem sił już brak? A zdenerwowanie sięga zenitu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz